CzytelniaOstrzeżenia

Strzeż się dryfowania

Dryfowanie jest najłatwiejszą rzeczą na świecie. Nie wymaga żadnego wysiłku. Żeby dryfować jedyne co trzeba robić, to nie robić niczego. Powinniśmy pamiętać, że tylko chora albo martwa ryba może dryfować z prądem, ale płynąć w górę strumienia, może jedynie żywa, zdrowa ryba. Dopóki nie podryfowaliśmy dość daleko, w ogóle nie zauważamy, że dryfujemy.

Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli (w przekładzie angielskim: nie podryfowali – przyp.tłum.) z drogi” (Heb.2,1). Jest to napomnienie, by czujnie strzec się przed rozpoczęciem dryfowania.

DLACZEGO LUDZIE DRYFUJĄ?

Fałszywe poczucie wolności. Istnieje pewne złe zafascynowanie dryfowaniem. Powolna rezygnacja z uczęszczania na zgromadzenia i z czytania Biblii, daje człowiekowi fałszywe poczucie wolności. W rzeczywistości jest to niewola szatana. Wolność od woli Boga, który nas kocha, okaże się gorzką niewolą u diabła, który nas nienawidzi.

Bezbożne towarzystwo. „Nie błądźcie: Złe rozmowy (w przekładzie angielskim: złe towarzystwo – przyp. tłum.) psują dobre obyczaje” (1Kor.15,33). Na najbliższych przyjaciół powinniśmy wybierać tych, którzy kochają Chrystusa i którzy pomogą nam w kroczeniu za Bogiem. Złe jabłka szybko popsują dobre.

Powtarzające się pogwałcenie sumienia. Za każdym razem gdy depczemy po sumieniu, jego głos coraz bardziej słabnie. Jeśli nie przestaniemy tego robić, zrujnujemy swoje życie. „Zachowując wiarę i dobre sumienie, które pewni ludzie odrzucili i stali się rozbitkami w wierze” (1Tym.1,19).

Nie wyznany i nie przebaczony grzech. Niezależnie od tego czy grzech jest „duży”, czy „mały” w naszych oczach, czas go nie uzdrowi. Niczym drzazga w palcu, będzie ropieć, aż zostanie usunięty. Nie można mieć radości z czytania Bożego Słowa, pewności w modlitwie, przyjemności z chodzenia do Domu Bożego tak długo, aż wszelki znany grzech jest nie wyznany i nie przebaczony. „Kto ukrywa występki, nie ma powodzenia, lecz kto je wyznaje i porzuca, dostępuje miłosierdzia” (Przyp.Sal.28,13). Jeśli kogoś skrzywdziłeś, będziesz dryfował tak długo, aż to naprawisz.

Pielęgnowanie urazy. Dopuszczanie, by uraza napełniała serce goryczą, być może w stosunku do znajomego chrześcijanina, z powodu jakiegoś prawdziwego czy wyimaginowanego zranienia jest grzechem, który powinniśmy odrzucić, bo inaczej nie unikniemy dryfowania. Powinniśmy szczerze przebaczać, jeśli chcemy, by Bóg nam przebaczył.

Próba karmienia się błogosławieństwami z przeszłości. To nie może się udać. Dzieci Izraela miały zbierać mannę każdego dnia. Gdy próbowali ją przechowywać, lęgły się robaki. „Robaczywe” doświadczenie chrześcijańskie da początek dryfowaniu. W naszej społeczności z Bogiem powinniśmy być na bieżąco.

Bezczynność. Chrześcijanin bezczynny jest chrześcijaninem dryfującym. Działanie jest niezbędne dla zdrowia zarówno duchowego, jak i fizycznego. Stojąca woda zamienia się w wodę martwą. Niektórzy niemądrze rozumują, że wystarczająco długo służyli Chrystusowi, żeby zrobić sobie wakacje. Duchowe wakacje zwykle okazują się katastrofą. Całe życie jest zbyt krótkie na służbę Zbawicielowi, który dla nas oddał wszystko. Jeśli nie pracujesz dla Chrystusa, zacznij to robić i nie przestawaj, aż powróci.

Religijne rozglądanie się. „Wsadzanie nosa” w którykolwiek z wielu nowoczesnych fałszywych kultów, kończy się zwykle wpadnięciem w jedną z tych pułapek szatana. Przylgnij do starych ścieżek Słowa Bożego. Jak zwykł mówić pewien przyjaciel: „Jeśli to coś nowego, to nie jest to prawdziwe; a jeśli to coś prawdziwego, to nie jest to nowe.” Jest tysiące dróg do piekła, ale tylko jedna do Nieba – poddanie serca Panu Jezusowi Chrystusowi i złożenie ufności tylko w Nim, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia.

Kościelni wędrowcy. Wędrują od zboru do zboru i ciągle dryfują. Nie chcą odpowiedzialności bycia gdziekolwiek i robienia czegokolwiek. Nic tak nie rozwija i nie wzmacnia duszy jak regularna odpowiedzialność. Każdy chrześcijanin, bez ociągania się, powinien przyłączyć się do społeczności jakiegoś kościoła, który jest wierny Bożemu Słowu i pomagać, jak również pomoc otrzymywać.

Miłość pieniędzy. Gorąca miłość do pieniędzy wpędza w wielu w pułapkę. Niezdrowe pożądanie jeszcze więcej lepszych rzeczy zrujnowało życie wielu. Pan Jezus ostrzegał: „Baczcie, a wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, dlatego że nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie” (Łk.12,15).

Umiłowanie przyjemności. Świat oszalał na punkcie przyjemności. Nawet niektórzy chrześcijanie „miłują więcej rozkosze niż Boga” (2Tym.3,4). Wszelka przyjemność, czy też wszelka dawka przyjemności, która odbiera nam apetyt na duchowe sprawy, jest szkodliwa. Potrzebujemy rekreacji, ale nie rozpusty. I nie powinniśmy przeznaczać na rekreację czasu, gdy powinniśmy być w domu Bożym. Po sześciodniowym pobycie w świecie codziennej pracy, w Dniu Pańskim powinniśmy „łyknąć powietrza” dla naszej duszy. On da naszym sercom „obfitość radości” (Ps.16,11).

Zmiana miejsca zamieszkania. Częstym początkiem dryfowania jest przeprowadzka do nowego miejsca. Ludzie nie wahają się przed pójściem do nowego sklepu, ale wahają się przed pójściem do nowego kościoła. A ponieważ w nowym miejscu nikt ich nie zna, myślą, że nie zrobi różnicy jeśli przez jakiś czas nie pójdą do kościoła. Opuściwszy dawne zobowiązania, chcą mieć trochę czasu przed podjęciem nowych. Jest to subtelna pułapka. Zwłoka jest niebezpieczna. Jeśli w nowym miejscu nie zaczniemy uczęszczać do domu Bożego od razu, istnieje prawdopodobieństwo, że nigdy to się nie stanie.

A wówczas strata będzie wieczna, dla nas samych i dla naszych dzieci. Nic nie szkodzi, że w pobliżu nie ma takiego kościoła jak twój poprzedni. Znajdź jakiś wierny Słowu Bożemu i idź tam.

Opuszczanie domu Bożego. Opuszczanie domu Bożego jest wybitną przyczyną i dowodem na to, że chrześcijanie dryfują. Opuszczają dom Boży, ponieważ utracili ciepło pierwszej miłości do Chrystusa. „Porzuciłeś pierwszą twoją miłość” (Obj.2,4). A jeśli nie mamy wystarczającej miłości do Chrystusa, by zachowywać proste przykazanie: „Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych” (Heb.10,25), nie oszukujmy samych siebie myślą, że mamy wystarczającą miłość do niego, by być posłusznymi w innych rzeczach. Zwykłe życie przyzwoitym życiem nie jest życiem dla Chrystusa, ale dla siebie samych. Aby zadowolić Chrystusa powinniśmy nie tylko trzymać się pewnych wierzeń, ale także być Jemu posłusznymi. A On nam nakazuje nie opuszczać zgromadzeń.

Wielu powiada: „Mogę być równie dobrym chrześcijaninem zostając w domu.” Niezupełnie. Ci którzy tak mówią, pokazują, że są chrześcijanami leniwymi, egoistycznymi i nieposłusznymi – jeśli w ogóle są chrześcijanami. Nie obchodzi ich czy nabożeństwa się odbywają, albo czy praca Chrystusowa dobrze idzie. Jeśli ojciec lub matka porzucają rodzinę, albo jeśli żołnierz porzuca swe obowiązki, są winni. Jeśli chrześcijanin porzuca zgromadzenia jest winny przed Bogiem. Opuszczamy dom Boży, jeśli możemy tam pójść, ale tego nie robimy. Niemal każda wymówka jest dobra, żeby wielu powstrzymać. Posłuszny chrześcijanin cieszy się, że jest na wszystkich nabożeństwach na jakich tylko może – w niedzielę rano, niedzielę wieczorem, w środku tygodnia, itd. Raduje się, wzrasta i przynosi owoc.

Zapytano pewną starszą kaleką kobietę, która wszędzie kuśtykała przy pomocy dwóch lasek, jak jej się udaje przychodzić do zboru tak regularnie. Odpowiedziała: „Najpierw jest tam moje serce, potem dochodzą tam moje stare, kalekie nogi.”

U wielu chrześcijan jest dokładnie na odwrót. Mają dobre nogi, a nawet samochody, ale ich serca są kalekie. Dlatego nie zważają na przykazanie Pana Jezusa Chrystusa: „Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Heb.10,25).

Chrystus przychodzi. Nie dryfuj. Nie opuszczaj zgromadzeń. „Zauważą, że cię nie ma, bo twoje miejsce będzie puste” (1Sam.20,18). Bóg wie, że potrzebujesz być w zgromadzeniu, a inni potrzebują pomocy, płynącej z twojego przykładu i zachęty.

ZE WZGLĘDU NA BOGA, INNYCH I ZE WZGLĘDU NA SIEBIE SAMEGO!

Ze względu na Syna Bożego, który cię kocha i wydał samego siebie za ciebie, ze względu na innych i ze względu na siebie samego – przestań dryfować dzisiaj! Dryfujące statki zagrażają innym statkom. Pamiętaj, im dłużej dryfujesz, tym dalej cię znosi; im dłużej dryfujesz, tym mniej jesteś skłonny, by chcieć powrócić; i im dalej dryfujesz, tym trudniej jest wrócić. Niemożliwe jest odzyskać stracone dni i lata i nie można uniknąć zbierania ich gorzkiego owocu. Każdy dzień zwłoki coraz bardziej zatwardza twoje serce.

Jeśli jesteś zbawiony wyznaj Zbawicielowi, że dryfowałeś i porzuć to. Idź naprzód w życiu chrześcijańskim. Musisz iść naprzód, albo będziesz dryfował do tyłu. Nigdy nie stoimy w miejscu. Bądź systematyczny w codziennym czytaniu Słowa Bożego, w zgromadzaniu się z innymi, którzy kochają Chrystusa, w dawaniu i świadczeniu o Chrystusie.

Jeśli jesteś nie zbawiony mój przyjacielu, zakotwicz teraz swą duszę w Odwiecznej Skale, Panu Jezusie Chrystusie. Otwórz drzwi swego serca i przyjmij Go jako Pana i Zbawiciela. On cię zachowa i zaspokoi każdą twoją potrzebę. Oddaj Mu chwałę. Żyj dla Niego. Zrób to teraz!

Franklin G. Huling